niedziela, 28 grudnia 2014

Ikea - LILLABO dywan z krótkim włosiem

Chyba wszyscy w dzieciństwie bawiliśmy się na takiej wykładzinie - ulice, domki, drzewa... Po ulicach jeździły samochody, dobijały do stóp innych dzieci czy pani przedszkolanki. Ja tak to właśnie pamiętam. Wolałam bawić się autkami niż lalkami. Taka wykładzina była tylko w jednej sali naszego przedszkola, każdy jak najszybciej zajmował sobie kawałek tego wspaniałego miejsca, żeby móc się tam bawić.

Syn dostał kawałek takiego świata pod choinkę. Dziecko zadowolone i to najważniejsze. Seba ma dużo samochodzików z Kinder Niespodzianek, obok metalowych pojazdów z Hot Wheels, świetnie nadają się do jazdy po ulicach na dywanie.

Dywanik jest spory (133 x 100 cm) przez co, gdy zabawa się już skończy, bez problemu zmieści się na nim dziecięcy stoliczek oraz dwa krzesełka, i jeszcze zostanie miejsce, np na pudło z klockami. Dywan nie ślizga się po podłodze, więc małe stópki nie przesuną go biegając, tym samym nie wywiną orła na środku pokoju, więc rodzice mogą być spokojni.

Jest to jedyny dywan w naszym mieszkaniu. Odkurza się go bez problemu. Na razie go jeszcze nie prałam, ale gdy to nastąpi, na pewno dam znać jak zniósł tę operację.










dywanik: TU

niedziela, 2 listopada 2014

Prezent dla dwulatka

Sezon prezentowo-przedświąteczny zaczyna się lub za chwilę zacznie więc pomyślałam, że pokażę prezenty dla dwuletniego chłopca lub dziewczynki.
Tym razem bez linków odsyłających.
W razie pytań gdzie, jak i za ile co można znaleźć, proszę śmiało pisać, postaram się pomóc.

Pamiętajmy jednak, by przed wyborem prezentu zapytać rodziców, co o tym myślą, bo nie zawsze w mieszkaniu będzie gdzie postawić dziecięcą kuchnię czy wielką rampę dla samochodów.



Klocki Lego Duplo - Mój pierwszy pociąg:


Rowerek biegowy First bike:


Dywan Lillabo - Ikea:


Tunel Busa - Ikea:


Garaż w Kółkowicach Little People - Fisher Price:


Tor samochodowy Magic Track:


Kredki do kąpieli Colorino:



Farby do malowania palcami Colorino:



Ciastolina Play Doh:



Zastawa z melaminy:



Skrzynka z narzędziami:




Kuchnia Duktig - Ikea:




Namiot - Ikea:




Domek kartonowy:




Wszelkiego rodzaju logiczne układanki drewniane:



Sanki:




Memory - Czu Czu:



Mata wodna Aquadoodle:

piątek, 31 października 2014

Prezent dla dwulatka - trudny wybór.

Od jakiegoś czasu wolne chwile spędzam przed komputerem, szukając prezentu pod choinkę dla chłopca, który lubi pociągi, dinozaury i tor samochodowy narysowany przez mamę na kartonie rozmiaru A2.
Wybór to ciężki, wszak syn ma wymagania konkretne.

I tak wymyśliłam:
- kolejkę elektryczną - najlepiej taką, do której zmieszczą się dinozaury
- tor samochodowy

Tyle.

Przeglądając allegro w poszukiwaniu czegoś sensownego i na tyle topornego, żeby dwulatek nie dał temu rady w chwil kilka, przy okazji wbijając sobie w oko kawałek plastiku z rozwalonej np. lokomotywy, natknęłam się na różne i dziwne przy okazji, propozycje.

Otóż mamy na przykład kolejki elektryczne z bajki 'Stacyjkowo', (którą to bajkę swoją drogą syn lubi) imieniem Wilson i Tomek. Wilson jest podobny sam do siebie, prawy profil ma troszkę krzywy, za to tak jak i Tomek oczywiście świeci, parska i wolę nie wiedzieć jakie jeszcze melodyjki wygrywa. Dla nie wtajemniczonych rodziców dodam, że w bajce 'Stacyjkowo' nie ma żadnej lokomotywy o imieniu Tomek.

Zrezygnowana więc zamykam aukcję i szukam dalej.

Moim oczom ukazuje się dość solidna kolejka, klikam więc śmiało w odnośnik a opis aukcji informuje mnie, że zestaw zawiera cztery tory i lokomotywę długości 7cm. Nie chcę wiedzieć, czy taki pięcioczęściowy zestaw za trzycyfrową sumę lata czy może literuje słowa, w dodatku od tyłu, i wracam do listy.

Przewijam więc dalej, mijając kolejne pstrokate lokomotywy w kształcie króliczków, motylków i innych nie znanych mi stworzeń, Tomków z poszarzałymi twarzami na przodzie lokomotywy z bajki, której czołówka doprowadza mnie do nerwicy (ktoś kiedyś na forum napisał, że tekst piosenki z tej bajki brzmi jak opowiadanie o grupie gejów...) i znajduję to, co mnie interesuje.

Jest jeszcze jedna kolejka z bajki o tym, co interesuje mojego syna: 'Dinopociąg'. Są i wagony, i dinozaury się zmiesczą, i jeżdżąc kolejką można podśpiewywać 'Dinopociąg nasz...' albo alfabet 'A - Apatozaur, B - brachiozaur....'. Jednak przyglądam się bliżej i postanawiam zapytać sprzedawcę, czy kolejka i wagoniki aby na pewno dadzą radę w starciu z pomysłami dwulatka i okazuje się, że nie.

Zostajemy chyba przy elektrycznej kolejce z Duplo.


Teraz czas na tor. Tu idzie mi szybciej: mam proste wymagania: tor musi być solidny i płaski, bez żadnych udziwnień bo wiem, że dwulatek będzie próbował na torze siadać i stawać, dlatego tor musi leżeć płasko na ziemi. Znajduję dwa. Fajne, toporne, solidne, nie pstrokate, wrzucam do zakładek. Zastanowimy się nad którymś razem z mężem.

Do głowy przychodzi mi jeszcze tor troszkę bardziej wielofunkcyjny, a mianowicie taki, na jakim niektórzy z nas bawili się w przedszkolu. I tutaj wygrywa Ikea, która wychodzi na przeciw moim oczekiwaniom i oferuje nam wprost idealny, nie pstrokaty i nie udziwniony dywanik dla dzieci z motywem ulic. Wzór na dywaniku Lillabo jest prosty i miły dla oka, a dla mnie jest to ważne, bo jednak syn ma swój kącik zabaw w naszym niewielkim saloniku, i nie chcemy zagracić i zniszczyć mieszkania odpustowym pstrokatym 'meblem'. Tym samym w zakładkach ląduje trzeci tor, pełniący też funkcję cieplejszego miejsca do siedzenia na podłodze oraz zbieracza kurzu i okruszków ale myślę, że dla tego jednego dywanika można zrobić wyjątek.


Poza tym syn na pewno dostanie zestaw talerzy z motywem dinozaura, może wtedy wreszcie bez marudzenia zje obiad ;)

środa, 24 września 2014

First Steps - kredki do wanny

Znalazłam te kredki przez przypadek, szukając w Pepco spodni dla syna. Cena fajna, na pierwszy rzut oka kredki fajne. Wzięłam, żeby zobaczyć jak będą się sprawowały.
Niestety, kredkami rysuje się bez rewelacji. Kolory są jakby wyblakłe, poza tym trzeba na prawdę bardzo przycisnąć, żeby kolor był chociaż troszkę bardziej widoczny. Wkłady na okrągło wypadają z plastikowej 'obudowy' - nie ważne, czy kredkami akurat rysujemy, czy sobie leżą. Poza tym wkładu jest mało - tylko do połowy 'obudowy'.

Poza tym kredki ciężko zmywają się z wanny. Mydłem, płynem do naczyń, jednak najlepiej zmywają się mleczkiem cif i szczotką...

Nie jestem zadowolona z zakupu, nawet za taką cenę.
Kredki firmy Colorino, które mamy również, są tylko kilka złotych droższe a jakość jest na prawdę dużo lepsza.





Mamy też inne kredki do wanny, opisane tutaj

Na górze kredki Colorino, na dole First Steps:
kredki: TU w sklepie stacjonarnym

Colorino - kredki do kąpieli

Kredki do malowania w wannie.
A cóż to takiego jest? A to się zmywa? Jak? I po co dziecku kredki w wannie?
Takie pytania usłyszałam gdy powiedzieliśmy, że chcemy dla syna kredki do wanny.

Moim zdaniem jest to świetne urozmaicenie kąpieli a dla tych maluchów, które nie lubią się kąpać, będzie to dodatkowa zachęta.
Kredki są stosunkowo miękkie, mała rączka nie ma problemu z rysowaniem nimi. Są kolorowe i fajne. I dziecku to wystarcza. Można rysować rybki, kotki, dinozaury... i mnóstwo innych, kolorowych rzeczy.

A co jest ważne dla mamy?
Na pewno to, że kredki dobrze się zmywa, nawet samą wodą. Wystarczy polać rysunki ciepłą wodą i wszystko ładnie samo schodzi, warunkiem jednak jest zmywanie zaraz po skończonej kąpieli dziecka. Gdy zapomnimy zmyć malunki od razu i przypomnimy sobie o tym dopiero rano na następny dzień, potrzebna jest szczotka albo gąbka. Ale śladów po umyciu nie ma.

Kredki mają specjalny 'system wysuwania'. Dziecko raczej samo kredki nie wysunie a gdy zrobi to rodzic, kredka jest nadal na swoim miejscu.
Na samym początku prawie wszystkim kredkom odpadły zaostrzone końce ale wydaje mi się, że teraz synkowi lepiej się nimi maluje. Poza tym kolory są żywe i ze zwykłej wanny można wyczarować kolore miejsce zabaw.

Świetne na prezent, kiedy chcemy podarować dziecku coś fajnego i równocześnie rozwijającego zdolności manualne.






Mamy też inne kredki do kąpieli, opisane tutaj.

Na górze kredki Colorino, na dole First Steps:

kredki: TU

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

BabyOno - wielofunkcyjna torba spacerowa

Torbę dostaliśmy w paczce, która przyszła do nas z okazji zajęcia trzeciego miejsca w konkursie BabyOno.

Do kupna tej właśnie torby przymierzałam się już, gdy byłam w ciąży. Ale zawsze były inne wydatki, torba schodziła na dalszy plan,
a może uda się znaleźć tańszą itd. Wiadomo jak to jest.
Dlatego po wygraniu konkursu torba wylądowała w koszyku jako pierwsza. Wreszcie ta upatrzona dwa lata temu torba i tej właśnie torby nie mogłam się najbardziej doczekać i wyglądałam kuriera
z paczką tak, jak dziecko czeka na Mikołaja ;)

Torba rewelacja. Było na co czekać.
W torbie znajdziemy mnóstwo przydatnych schowków, materiałowych oraz foliowych kieszeni i przegródek. Mamy w sumie dwie duże przegrody (w każdej z nich, w środku, są mniejsze zapinane na zamki itd), a z przodu jest kieszonka nieco mniejsza, w której także znajdziemy schowki.
Po bokach torba ma dwie mniejsze kieszonki, bez zamków, jednak można tam upchnąć skarpetki czy pudełko kremu dla dziecka.
W torbie znajdziemy również termoopakowanie na kubek/butelkę oraz podróżny przewijak.

Do torby spokojnie mieszczą się pieluszki, chusteczki, ubranka na przebranie, soczek, woda.. i zostaje jeszcze MNÓSTWO miejsca.
Do przedniej kieszenie zwykle pakuję się ja: portfel, telefon, kosmetyczka - a i tak zostaje miejsce, a mam przynajmniej wszystko pod ręką.
Spokojnie zmieścimy w torbie rzeczy na basen i dla siebie, i dla dziecka. Ja na basen pakuję trzy ręczniki (jeden dla mnie i dwa dla synka), pieluszki zwykłe i pieluszki do wody, chusteczki nawilżane, szampony
i płyny do mycia dla mnie i dla synka (w sumie cztery sztuki dość sporych plastikowych opakowań), wodę dla synka, moje kosmetyki, szczotkę do włosów, klapki na basen, dokumenty, telefon.... i jeszcze zostaje nam miejsce, bo zwykle wszystko to mieszczę w środkowej, głównej kieszeni oraz kieszonce z przodu. Zmieściłaby się jeszcze suszarka oraz basenowe rzeczy dla taty, ale tata na basenie chodzi do innej szatni, a syn na razie jeszcze tupta do szatni z mamą.

Jest to świetny gadżet dla mamy lub taty, którzy wychodzą z dzieckiem gdziekolwiek i muszą mieć wszystko pod ręką.
Wiadomo, że przy maluchu trzeba mieć zawsze pieluszki i ubranka
na przebranie przy sobie.
Jest to również świetna rzecz jeżeli chodzi o prezent dla przyszłej mamy - jeżeli rodzice nie dostali torby spacerowej w komplecie
z wózkiem i wiadomo, że takowej jeszcze nie zakupili, można sprezentować im torbę - jest to praktyczny prezent, z którego przyszła mama na pewno się ucieszy. W dodatku torby te występują w różnej kolorystyce, jednak mi najbardziej podoba się właśnie ta, którą mam.


Jestem z torby bardzo zadowolona, ale...

Torbę dostaliśmy w kwietniu tego roku. Aktualnie nasza torba ma rozwalony 'materiał' (o ile można nazwać to materiałem) przy zamku (zdjęcie na końcu). Materiał zahaczał nam o zamek (albo zamek zahaczał o materiał, jak kto woli) za każdym razem, gdy zamek był zapinany. Nie, żebym zapinała na siłę i specjalnie to rozwaliła.
Po prostu zamek w tym miejscu jest tak wyprofilowany, że NIE DA SIĘ tego ominąć. Chociaż troszkę materiał zostanie przez zamek wciągnięty i już, robi się dziurka. A potem jeszcze raz, i jeszcze raz...
I mama potem dostaje nerwicy, gdy musi materiał z zamka wyciągnąć bo kieszeni nie da się dopiąć a dziecko stoi pod drzwiami i krzyczy,
że chce już iść... albo pójdzie samo.
I nie, żebym tylko ja miała ten problem, bo znajoma ma tę samą torbę i problem w tym samym miejscu.
Materiał, którym jest wykończone szycie torby wewnątrz, zaraz przy zamku, jest po prostu tak słaby i cienki, że takie rozdarcie wcale nie dziwi.
BabyOno, jeżeli zmienicie rodzaj materiału w danym miejscu, to mogę kupić drugą taką torbę w ciemno i jeszcze kilka następnych na prezenty bo wiem, że osoby z niej korzystające będą zadowolone.








torba: TU

środa, 28 maja 2014

BabyOno - Kubek termiczny ze słomką 220 ml

Kubeczek dostaliśmy w paczce, która przyszła do nas z okazji zajęcia trzeciego miejsca w konkursie BabyOno.
Na pierwszy rzut oka kubeczek jest solidnie wykonany, jest elegancka uszczelka, rureczka, cud miód i orzeszki. No i kubeczek trzyma temperaturę napoju!

Kubeczek od razu przypadł do gustu synkowi, nie rozstawał się z nim na krok, poszedł z nim nawet spać.
Dziecko bez problemu pije z kubeczka, co było dla mnie tym bardziej dziwne, bo ja np miałam problem z piciem z kubka przez rurkę. Ale skoro Seba pije, płynu z kubka ubywa, więc jest ok.
Kubeczek znajdziemy w trzech kolorach: zielono-niebieskim, różowo-fioletowym i żółto-pomarańczowym. Ja chciałam synkowi zamówić niebieski, jednak zapomniałam dopisać w zamówieniu, ale pani składająca nasze zamówienie spisała się na medal, bo spakowała nam kubeczek kolorystycznie uniwersalny. Mąż troszkę kręcił głową, bo na kubeczku są serduszka, ale przecież dziecku (zwłaszcza w tym wieku) to bez różnicy. Ja jestem zadowolona, syn też, więc jest ok. ;)

Kubeczek rzeczywiście utrzymuje ciepłą/zimną temperaturę płynu, można więc zabrać dziecku soczek na dłuższy spacer w upalny dzień bez obaw, że soczek zagrzeje się i zepsuje. Również ciepłe napoje bez problemu pojadą z nami na sanki czy dalszą wycieczkę samochodem w zimie.

Kubeczek ma uszczelkę dlatego, że jest to niekapek. Jak sama nazwa wskazuje, nie kapie z niego czy jest odwrócony, leży, dziecko biega z kubkiem w ręce itd.
Jednak zanim podamy kubeczek dziecku, należy kilka razy sprawdzić, czy z kubeczka na pewno nic nie kapie. Bo z naszego kubeczka raz na czas kapie, i to intensywnie do tego stopnia, że zalaną mieliśmy już sofę czy podłogę, prawie całą zawartością kubeczka, nie wspominając już o synku, który nadawał się tylko do przebrania.
Niestety nie wiem z jakiego powodu z kubeczka czasem się leje, a czasem nie. Uszczelkę i rurkę za każdym razem dokładnie sprawdzamy i poprawiamy, a i tak czasem leje a czasem nie. Dlatego kubek staram się transportować tylko pionowo, do swojej torebki nie wsadzam go już w ogóle bo boję się o jej zawartość.

Dla nas jeszcze jednym minusem jest to, że kubek ma tylko 220ml pojemności. Na dłuższy spacer i większe pragnienie czasami 220 ml to za mało, i wtedy najczęściej jest przelewanie napoju do kubeczka w drodze czy na miejscu.

Jednak po tych wszystkich przetestowanych już kubeczkach, ten jest najlepszy. Po dojechaniu na miejsce i wyciągnięciu pionowo postawionego kubka, torba na dziecięce rzeczy i jej zawartość nie jest mokra, a syn może spokojnie wypić tyle napoju, ile w kubeczku było na początku.








kubeczek: TU

piątek, 9 maja 2014

BabyOno - skarpetki bawełniane 12 - 24 m

Chyba każda mama ma kilka dziecięcych skarpetek nie do pary. My mamy takich pojedynczych sztuk kilka, i pewnie namnoży się ich więcej... Więc skarpetek nigdy za wiele.
Skarpetkami BabyOno jestem zachwycona. Są mięciutkie, ściągacze nie są zbyt mocne, a na spodzie mają fajne, antypoślizgowe odciski stópek.
Skarpetki przyszły do nas w paczce, która przyszła do nas z okazji zajęcia trzeciego miejsca w konkursie BabyOno. Gdybym wiedziała, że skarpetki są tak fajne, zamówiłabym ich więcej.
Za taką jakość cena jest niska. Skarpetki są też dobrym drobnym upominkiem z okazji narodzin dziecka, modele i kolory są różne więc nawet, jeżeli jeszcze nie wiadomo jakiej płci będzie dzidziuś, można wybrać kolor uniwersalny i podarować przyszłej mamie. Sama od koleżanki dostałam podobne skarpetki z BabyOno (żółto-pomarańczowe skarpetki frotte z mankietem), gdy byłam w ciąży, i był to na prawdę świetny prezent. Były to pierwsze skarpetki mojego synka, miękkie i idealne dla małych dziecięcych stópek.





skarpetki: TU