piątek, 31 października 2014

Prezent dla dwulatka - trudny wybór.

Od jakiegoś czasu wolne chwile spędzam przed komputerem, szukając prezentu pod choinkę dla chłopca, który lubi pociągi, dinozaury i tor samochodowy narysowany przez mamę na kartonie rozmiaru A2.
Wybór to ciężki, wszak syn ma wymagania konkretne.

I tak wymyśliłam:
- kolejkę elektryczną - najlepiej taką, do której zmieszczą się dinozaury
- tor samochodowy

Tyle.

Przeglądając allegro w poszukiwaniu czegoś sensownego i na tyle topornego, żeby dwulatek nie dał temu rady w chwil kilka, przy okazji wbijając sobie w oko kawałek plastiku z rozwalonej np. lokomotywy, natknęłam się na różne i dziwne przy okazji, propozycje.

Otóż mamy na przykład kolejki elektryczne z bajki 'Stacyjkowo', (którą to bajkę swoją drogą syn lubi) imieniem Wilson i Tomek. Wilson jest podobny sam do siebie, prawy profil ma troszkę krzywy, za to tak jak i Tomek oczywiście świeci, parska i wolę nie wiedzieć jakie jeszcze melodyjki wygrywa. Dla nie wtajemniczonych rodziców dodam, że w bajce 'Stacyjkowo' nie ma żadnej lokomotywy o imieniu Tomek.

Zrezygnowana więc zamykam aukcję i szukam dalej.

Moim oczom ukazuje się dość solidna kolejka, klikam więc śmiało w odnośnik a opis aukcji informuje mnie, że zestaw zawiera cztery tory i lokomotywę długości 7cm. Nie chcę wiedzieć, czy taki pięcioczęściowy zestaw za trzycyfrową sumę lata czy może literuje słowa, w dodatku od tyłu, i wracam do listy.

Przewijam więc dalej, mijając kolejne pstrokate lokomotywy w kształcie króliczków, motylków i innych nie znanych mi stworzeń, Tomków z poszarzałymi twarzami na przodzie lokomotywy z bajki, której czołówka doprowadza mnie do nerwicy (ktoś kiedyś na forum napisał, że tekst piosenki z tej bajki brzmi jak opowiadanie o grupie gejów...) i znajduję to, co mnie interesuje.

Jest jeszcze jedna kolejka z bajki o tym, co interesuje mojego syna: 'Dinopociąg'. Są i wagony, i dinozaury się zmiesczą, i jeżdżąc kolejką można podśpiewywać 'Dinopociąg nasz...' albo alfabet 'A - Apatozaur, B - brachiozaur....'. Jednak przyglądam się bliżej i postanawiam zapytać sprzedawcę, czy kolejka i wagoniki aby na pewno dadzą radę w starciu z pomysłami dwulatka i okazuje się, że nie.

Zostajemy chyba przy elektrycznej kolejce z Duplo.


Teraz czas na tor. Tu idzie mi szybciej: mam proste wymagania: tor musi być solidny i płaski, bez żadnych udziwnień bo wiem, że dwulatek będzie próbował na torze siadać i stawać, dlatego tor musi leżeć płasko na ziemi. Znajduję dwa. Fajne, toporne, solidne, nie pstrokate, wrzucam do zakładek. Zastanowimy się nad którymś razem z mężem.

Do głowy przychodzi mi jeszcze tor troszkę bardziej wielofunkcyjny, a mianowicie taki, na jakim niektórzy z nas bawili się w przedszkolu. I tutaj wygrywa Ikea, która wychodzi na przeciw moim oczekiwaniom i oferuje nam wprost idealny, nie pstrokaty i nie udziwniony dywanik dla dzieci z motywem ulic. Wzór na dywaniku Lillabo jest prosty i miły dla oka, a dla mnie jest to ważne, bo jednak syn ma swój kącik zabaw w naszym niewielkim saloniku, i nie chcemy zagracić i zniszczyć mieszkania odpustowym pstrokatym 'meblem'. Tym samym w zakładkach ląduje trzeci tor, pełniący też funkcję cieplejszego miejsca do siedzenia na podłodze oraz zbieracza kurzu i okruszków ale myślę, że dla tego jednego dywanika można zrobić wyjątek.


Poza tym syn na pewno dostanie zestaw talerzy z motywem dinozaura, może wtedy wreszcie bez marudzenia zje obiad ;)